Zdecydowaliśmy się pozostać tu jeszcze jeden dzień, bo na środę zapowiedział swoją wizytę mój kolega. Musieliśmy gdzieś wytracić jeden dzień, aby w środę być na miejscu spotkania, a wydawało nam się, że w Berlinie ciekawiej, niż gdzie indziej.
Dzień rozpocząłem od mandatu 55 euro. Podpłynęła policja i powiedzieli, że nie powinno nas teraz tu być. Mandat. Mieli rację i przestrzegam wszystkich, którzy zechcą też popływać: trzeba bardzo dokładnie stosować się do wszystkich znaków. Raz już to podkreślałem. Tu było tak. Nabrzeże jest przeznaczone do cumowania łodzi sportowych i oznaczone na obu skrajach takimi znakami.

Już tu staliśmy w tamtą stronę i pamiętałem, że tam możemy nocować, ale na środku tego odcinka nabrzeża stoi taki znak

Co oznacza, że na tym odcinku zabronione jest parkowanie łodzi sportowych pomiędzy godziną 10 a 11. Niemcy przypłynęli o 10.30 i poprosili o 55 euro. Ja oczywiście czytałem to płynąc w drugą stronę, teraz zapomniałem o tym, a do znaku nawet nie dopłynąłem, bo zatrzymałem się na początku parkingu, ale nawet gdybym pamiętał pewnie bym zlekceważył. Kto tam będzie specjalnie sprawdzał, czy kawałek nabrzeża jest przez godzinę wolny. Otóż Niemce będą sprawdzali. Galina wielokrotnie namawiała mnie staniemy tu, czy tam. Przecież tu nikogo nie ma. Rano odpłyniemy. Czasem są parkingi dla barek profesjonalnych, widać, że chyba nigdy nie używane, nie zatrzymujcie się tam. Mogą być kamery, może być łódź patrolowa i zapłacicie. Niemcy nie przyjmują usprawiedliwień, nawet o nie nie pytają. Miało cię tu nie być, a jesteś, kara. Zanim zapłaciłem, sprawdzili papiery, wypisali swoje, chwilę to trwało. Mówiłem im, że zaraz odpłynę. Na odchodnym powiedzieli mi : już jest 11.02 proszę nie odpływać. Może pan stać do jutra do 10.00.
Po wizycie policji zjedliśmy śniadanie i poszliśmy na spacer. Galina fotografowała balkony.




A wieczorem znowu był koncert

Tomek, kiedy wracacie? My aktualnie jesteśmy na pojezierzu Drawskim, wracamy 18 września. Marian.